„Kiedy odpuszczę to kim jestem, stanę się tym, kim mogę być” – Laozi
Kim jesteś? Uwielbiam to pytanie i wracam sama do niego wielokrotnie, drążąc zakamarki mojej duszy. Duszy, dlaczego zaraz duszy, zapytasz poirytowana, przecież to proste – jestem np: menadżerem HR, sprzedawczynią w markecie, tłumaczką, nauczycielką… stop, ja nie pytam o twój zawód. Ok, jestem żoną, siostrą, świetnie maluję, jeżdżę na rowerze…hej, kochanie, nie pytam ani o zawód, który wykonujesz, ani rolę, którą pełnisz, ani o twoje zainteresowania. Ja nie pytam również o twój stan emocjonalny, rozwój mentalny czy uzdolnienia, nie pytam o to czy jesteś smutna, szczęśliwa, zdrowa, chora, zmęczona, uzdolniona muzycznie czy plastycznie, inteligentna, dowcipna, zła… etc. Pytam o to: Kim naprawdę jesteś?
„Nie wiem jaki jestem, ale cierpię, gdy mnie deformują… Wbrew wszystkiemu chcę być sobą.” – Witold Gombrowicz
No więc, kim jesteś? Kiedy zadaję to pytanie przy różnych okazjach, zarówno towarzyskich, jak i zawodowych podczas coachingu, otrzymuję w końcu bardzo poirytowane odpowiedzi typu: „Nie wiem, jaki mam otrzymać rezultat, nie rozumiem twojego pytania, o co ci właściwie chodzi? Zadając pytanie: Kim jesteś? Jestem zawsze przy takich okazjach głęboko poruszona strachem, jaki wywołuje to pytanie. Nie strachem, który dotyczy ujawniania się, lecz strachem wynikającym z zagubienia, że bez jasno określonego zadania, roli, profesji… jesteśmy jak w gęstej mgle. Przerażeniem wynikającym z faktu, że ograniczając się do np. bycia pracownikiem i tylko pracownikiem… człowiek znika nam gdzieś z naszej tożsamości… miejmy nadzieje, że tylko na chwilę.
Zauważyliście, że poznając nowych ludzi, na imprezie, w pociągu, konferencji, jednym z pierwszych pytań, czasami jedynym, jest pytanie: kim jesteś, które ogranicza się do pytania o wykonywaną pracę zawodową. Nasza potrzeba identyfikacji z tą rolą jest szalenie głęboko uwarunkowana społecznie i podlega niesamowitej ocenie. Jestem wykładowcą uniwersyteckim „sprzedaje się“ w moim przypadku lepiej, niż „jestem mamą trójki dzieci“. A dla mnie tymczasem bycie mamą jest o wiele ważniejsze i mówi więcej o mnie niż praca na uczelni.
Postrzeganie siebie
Konsekwencje związane z postrzegania siebie i co za tym idzie, z ocenianiem siebie poprzez pryzmat jednej roli prowadzi w prostej lini do stresu. Jeśli postrzegamy się przez pryzmat jednej roli to nasze działania, aktywności muszą dotykać podium, abyśmy mogły utrzymać wysoką samoocenę. Nasza tożsamość żąda od nas najwyższych not. Więcej i bardziej i szybciej. To jest nasz cichy, rujnujący nasze zdrowie psychiczne doradca…. Jeśli definiujesz się tylko jako powiedzmy jako menadżer projektu, to zawalony projekt lub krytyka twojego działania w tym obszarze może prowadzić do straty wiary w siebie, niskiej samooceny i stresu. A jeśli stracisz tą pracę i tą rolę? Stracisz całe swoje „ja”, całą identyfikację, poczucie wartość, sensu, przynależności… ze wszystkimi tego konsekwencjami.
Tymczasem już sama świadomość przebywania w kilku rolach i zdawanie sobie z tego sprawy, że jest ich wiele i pełna świadomość życia w nich, daje możliwość zwykłego ludzkiego nawalenia w tej, czy tamtej roli, lub ujawnienia zwykłej ludzkiej słabości, która jest niezaprzeczalną częścią każdej z nas. Poza tym kiedy coś ci nie wyjdzie w twojej roli powiedzmy menadżera projektu, zawsze będziesz mogła powiedzieć, że w roli atakującej w twojej drużynie siatkówki spełniłaś się dobrze lub że twój sernik był jak zawsze rewelacyjny lub jesteś najjaśniejszą gwiazdą dla twojego brzdąca lub ostoją i pomocą dla tych, których kochasz.
Szukanie odpowiedzi na pytanie: „Kim jesteś” to nie tylko odnalezienie siebie w wielu rolach. To pytanie to zaproszenie cię do podróży do samej siebie. To jest pytanie o odkrywaniu i o znajdowaniu siebie samej.
To nie tylko szukanie i identyfikacja z różnymi rolami czy wykonywanymi zajęciami, to samopoznanie, to podróż w głębie nas samych i znalezienie sensu w życiu. W trakcie tej podróży pozbywamy się błędnych poglądów na temat „ja” i przyjmujemy świat z pełnej miłości perspektywy. Nasza otwartość i integracja wszystkich odpowiedzi, które poznamy na tej drodze pozwoli nam na odkrywanie naszych marzeń, naszej wrażliwości, poznanie umiejętności życia po swojemu. Od naszego bowiem stosunku do siebie i do świata, zależy otwartość na szczęście, radosna integracja, bycie całą w danej chwili i nie tęsknienia za niczym!
Zadaj więc sobie teraz to pytanie: KIM JESTEM? Kim naprawdę jestem? I czekaj, oddychaj spokojnie… i czekaj, odpowiedzi przyjdą same, jeśli się na nie otworzysz.
Ale uwaga! Poszukiwanie odpowiedzi na pytanie: „Kim jestem” to może być również bolesny proces. Wszystko, co – jak sądzisz – zbudowałaś, zaczyna się walić. Będziesz musiała być bardzo świadoma wszystkiego, by zrozumieć, że być może to, co ty nazywasz “ja”, jest prostym konglomeratem doświadczeń, uwarunkowań i programowania. Ale dobrą wiadomością jest to, że zmiana twojego myślenia o Tobie, często nawykowego, odkrycie dysfunkcjonalnych przekonań i wprowadzenie lepszych strategii radzenia sobie z rzeczywistością są umiejętnościami, bez których świadome życie nie jest możliwe. „Zmień swoje myśli, a zmienisz swój świat” – pisałam o tym w wpisie: Do Ani z miłością.
„Twój czas jest ograniczony, a więc nie marnuj go na życie cudzym życiem.” – Steve Jobs
Nie daj się złapać w pułapkę przeżywania życia, będąc sterowanym przez innych. Nie pozwól, by zgiełk opinii innych zagłuszył twój wewnętrzny głos. I co najważniejsze, miej odwagę podążać za swoim sercem i intuicją. One jakimś cudem już wiedzą, kim tak naprawdę chcesz zostać. Wszystko inne ma wartość drugorzędną. Ale ja nie wiem, co możesz podczas tej podróży odkryć. Ja cię tylko proszę, abyś pozwoliła sobie na przyjęcie każdej odpowiedzi, jako wartościowej, bo jest twoja. Zaczerpnij z tej odpowiedzi siłę, połącz różne odpowiedzi ze sobą i podejmuj w związku z tym decyzje, planuj działania i zmiany – albo ciesz się tym, co odkryłaś i utwierdzaj w tym, w kim jesteś, bo to przynosi spokój…